Ściągasz? Ściągam!

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Badania i raporty

Ściągasz? Ściągam!

Ściągasz? Ściągam!

19.03.12

Czym kierują się internauci, uczestniczący w nielegalnym obiegu treści? Czy rzeczywiście unikają płacenia ze względu na zbyt wysoką cenę produktów kultury? Dla 3/4 ankietowanych najważniejsze powody to cena i większy wybór; a 2/3 wskazuje na większą aktualność oferty z sieci (raport „Obiegi kultury”).

 

Światowa dyskusja na temat ACTA oraz wolności i praw autorskich w internecie dotarła również do Polski. W naszym kraju okazuje się to temat niezwykle istotny, ponieważ od lat borykamy się z problemem piractwa kultury.

 

Niechlubne wyczyny Polaków

Polacy – jedni z największych szkodników amerykańskiego przemysłu kinowego? Pod względem piractwa internetowego polscy internauci zostali sklasyfikowani na piątym miejscu w gronie internautów z dwudziestu krajów świata. Są to oficjalne dane z raportu „Koszt piractwa filmowego” („The Cost of Movie Piracy”), który w 2006 roku przygotowała firma L.E.K. Consulting dla Amerykańskiego Stowarzyszenia Producentów Filmów – MPAA, Motion Picture Association of America (raportu nie powtórzono w latach następnych).

 

Rodzima organizacja, skupiająca twórców audiowizualnych, czyli ZPAV, alarmuje (w swoim raporcie opublikowanym w styczniu 2011 r.): w minionej dekadzie polski rynek fonograficzny stracił ponad 150 milionów złotych z powodu osób, które nielegalnie kopiują albo kupują nielegalne kopie produktów muzycznych. Tylko w 2010 roku (wg doniesień ZPAV) założono 1 730 spraw sądowych, których przedmiotem było prawie osiem milionów tzw. tracków oraz dwieście tysięcy nośników fizycznych. Straty oszacowano na 17,7 mln złotych, z czego ponad 16,5 mln złotych przypadało na piractwo internetowe.

 

Niechlubne statystyki potwierdza badanie Business Software Alliance (opublikowane w 2011 r.): poziom piractwa w Polsce sięga 60%. Średnia w innych państwach to tylko 35%.

 

Internauta = pirat?

Kto i co sprawia, że nasz kraj wciąż ma tak ogromny problem z nielegalnym obiegiem kultury? Odpowiedź jest prosta: sami Polacy oraz ich sposób korzystania z dobrodziejstwa globalnej sieci. W Polsce z internetu korzysta już 56% dorosłej populacji („Korzystanie z internetu”, CBOS, sierpień 2011 r.). Większość to osoby między 18. a 24. rokiem życia, a mniejszość stanowią ci, którzy mają 65 lat i więcej. Statystyczny internauta spędza w sieci średnio dwanaście godzin tygodniowo, czyli ponad półtorej godziny dziennie.

 

Co robi polski internauta? Oprócz korzystania z bankowości internetowej, udzielania się w mediach społecznościowych, poszukiwania treści oraz robienia zakupów, wykorzystuje  globalną sieć do obcowania z kulturą. „Niespełna dwie piąte użytkowników sieci (38%, czyli około 1/5 ogółu respondentów) pobiera darmowe programy, muzykę i filmy. Pod tym względem wyróżniają się najmłodsi badani, którzy wyraźnie częściej (61%) ściągali takie pliki” – tłumaczy (w opracowaniu raportu „Korzystanie z internetu”) Michał Feliksiak.

 

Dodaje, że z treści dostępnych w sieci za opłatą, takich jak archiwa gazet, zdjęcia lub płatne członkostwo w serwisach, korzysta co trzynasty internauta (8%, czyli co dwudziesty spośród ogółu respondentów). Jest to niemal dwukrotnie mniej, niż w ubiegłym roku.

 

Pobierasz? Pobieram!

Statystyki dotyczące korzystania z internetu w Polsce rzadko uwzględniają szarą strefę działań. Okazuje się jednak, że korzystanie z nielegalnych źródeł oraz bezprawnych kopii produktów kultury to powszechne zjawisko. Jak bardzo? Widać to w wynikach cyklicznego badania „Diagnoza społeczna”, w którym analizowane są warunki życia Polaków. („Diagnoza społeczna” jest projektem naukowo-badawczym o charakterze panelowym, którą od 2000 roku przygotowuje zespół badawczy związany z Wyższą Szkołą Finansów i Zarządzania w Warszawie, nadzorowany przez Radę Monitoringu Społecznego.)

 

O ściąganie plików z internetu zapytano respondentów już w 2007 roku i już wówczas połowa pol­skich internautów zadeklarowała, że ściągała z internetu muzykę lub filmy. Każda kolejna edycja „Diagnozy społecznej” pokazywała, że rośnie odsetek osób, które tak  postępują. „Do pobierania  przynajmniej od czasu do czasu muzyki z sieci przyznaje się co czwarty internauta, a filmów co piąty.

 

Częstotliwość tego typu praktyk jest negatywnie skorelowana z wiekiem – co drugi nastolatek przynajmniej od czasu do czasu ściąga muzykę, 40% filmy. W przypadku osób między 20. a 29. rokiem życia te wartości spadają o jedną piątą i w przypadku trzydziestokilkulatków wynoszą już tylko – odpowiednio dla muzyki i filmów – 25% i 18%” – tłumaczy dr Mirosław Filiciak, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, w komentarzu do raportu World Internet Project Polska 2011 (badanie przeprowadził IPSOS, na zlecenie Grupy TP i Agory; wyniki opublikowano w październiku 2011 r.).

 

Dr Filiciak przyznaje w komentarzu do raportu, że wyniki te nie do końca odzwierciedlają zjawisko piractwa, ponieważ ankietowani odpowiadali na temat związany z łamaniem prawa. Odpowiedzi na pytania, które dotyczą poszukiwanych w internecie treści kulturalnych, ale pomijają stygmatyzujące słowa „piractwo”, osiągają dwa razy wyższe wartości. Przykładowo: 60% ankietowanych słucha muzyki w sieci, a 55% ogląda filmy.

 

Nieformalny obieg kultury

Jak zatem wygląda to w rzeczywistości? „33% Polaków uczestniczy w dowolnych typach nieformalnej wymiany treści w postaci cyfrowej, przez co rozumiemy:

  • ściąganie treści ze stron WWW, w tym stron służących udostępnianiu plików;
  • ściąganie treści z sieci wymiany plików peer-to-peer;
  • korzystanie z treści otrzymanych przez e-mail lub komunikator internetowy;
  • korzysta­nie z treści multimedialnych online – np. oglądanie filmów i słuchanie muzyki w przekazie strumieniowym, w szczególności oglądanie wydarzeń sportowych online;
  • czytanie książek w sieci;
  • korzystanie z treści cyfrowych udostępnionych na nośniku fizycznym”

– wyjaśniają Mirosław Filiciak, Justyna Hofmokl i Alek Tarkowski, autorzy raportu „Obiegi kultury. Społeczna cyrkulacja treści” (Centrum Cyfrowe Projekt: Polska; styczeń 2012 r.). W badaniu wzięły udział osoby uczestniczące w praktykach nieformalnej wymiany tre­ści.

 

Jednocześnie autorzy raportu przyznają, że internauci są młodszą i lepiej wykształconą grupą społeczeństwa, która uczestniczy również w legalnym obiegu kultury. Osoby, które  najintensywniej uczestniczą w nieformalnych obiegach treści, stanowią jednocześnie największy segment wśród kupujących: 32% kupujących książki, 31% – filmy i ponad 50% – muzykę. Nie przeszkadza im to jednak przeszukiwać zasobów internetu po to, aby  interesujące ich pozycje pozyskiwać w sposób nie do końca legalny.

 

„Jeśli udział w obiegach nieformalnych zdefiniujemy tak, by objął wszelkie nieformalne kanały dostępu do treści (a więc też na przykład streaming, wymienianie się plikami przez znajomych itd.), to udział w takich obiegach deklaruje 92% przebadanych aktywnych internautów. Uwzględniając także nieformalne obiegi treści w formatach fi­zycznych (np. wymianę i kopiowanie książek lub płyt CD i DVD), to w tak zdefiniowanych obiegach uczestniczą praktycznie wszyscy przebadani (95%). Badanie dowodzi więc, że wśród osób, korzystających na co dzień z internetu, nieformalna, pozarynkowa ekonomia treści kulturowych jest normą. Dodatkowo trzy czwarte badanych deklaruje udział w obie­gach związanych ze ściąganiem treści” – donoszą autorzy raportu o obiegach kultury.

 

Podwójna moralność

Czym kierują się internauci, którzy uczestniczą w nielegalnym obiegu treści? Czy unikają płacenia ze względu na – jak się powszechnie przyjęło – zbyt wysoką cenę produktów kultury? Według raportu „Obiegi kultury” dla trzech czwartych ankietowanych najważniejsze powody to cena i większy wybór; dwie trzecie zaś wskazuje na większą aktualność oferty z sieci.

 

„Błędne jest mówienie o piractwie wyłącznie przez pryzmat niepłacenia za treści i piętnowania tego zjawiska jako kradzieży. Z punktu widzenia użytkowników kluczowe znaczenie zdaje się mieć łatwość dostępu i swoboda użycia. Okazuje się bowiem, że wielu użytkowników jest skłonnych płacić, jeśli dostają możliwość szybkiego i wygodnego dostępu do interesujących ich treści, które jednocześnie mogą być później wykorzystywane w dogodny dla nich sposób” – pisze, w komentarzu do raportu o obiegach kultury, Dominik Batorski  – socjolog, zajmujący się sferą internetu.

 

Większość osób, które ściągają pliki z nielegalnych źródeł, doskonale zdaje sobie sprawę, że produkty kultury pochodzą z nielegalnego miejsca. Czemu zatem tak robią? Autorzy raportu o obiegach kultury wskazują cztery główne argumentacje. Najwięcej osób (prawie połowa) uważa, że taki sposób pozyskiwania muzyki, filmów lub książek po­szerza ich horyzonty. Dla 13% internautów ściąganie jest łatwiejsze od tradycyjnego kupowania – nawet w internecie. Trzecia grupa ankietowanych (8%) stwierdziła: „przecież i tak wszyscy ściągają”, a więc nie będą się wyróżniać. Ostatnia grupa – 11% – to krytycy. Ich zdaniem ściąganie jest kradzieżą, a prawo powinno być surowsze dla każdego, kto pobiera z internetu nieautoryzo­wane treści.

 

Wspólne, czyli darmowe?

Pogląd ostatniej grupy jest w dużej mierze zbieżny z ogólnym poglądem internautów na temat przestrzegania prawa do własności. Aż 73% osób (raport „World Internet Project Polska 2011”) uważa, że naruszanie cudzych dóbr w internecie powinno być karane. Unikają jednak używania słowa „kradzież” w odniesieniu do tego, co sami robią. Z czego może wynikać ta sprzeczność? „Ściąganie plików jest postrzegane jako praktyka z innego porządku. Internauci nie mają poczucia, że mogą wchodzić w konflikt z prawem” – wyjaśnia dr Filiciak w komentarzu do raportu.

 

Prof. Kazimierz Krzysztofek, socjolog kultury z SWPS, zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt. – Osoby, biorące udział w wymianie dóbr kultury w internecie, uważają, że globalna sieć jest dobrem wspólnym, z którego można korzystać bez ograniczeń. Pogląd ten ma zapewne źródło w fakcie, że Tim Berners-Lee, czyli twórca World-Wide-Web, oddał swoje dzieło za darmo do korzystania przez wszystkich. To spowodowało, że ugruntowało się przeświadczenie o wolności i darmowości wszystkiego, co się w nim znajduje. Skoro nie trzeba płacić za korzystanie z internetu, zatem to, co się w nim znajduje, nie powinno być płatne. Po pewnym czasie w internecie pojawił się biznes, e-commerce, co zmieniło oblicze sieci. Wraz z tym zaczęto transponować istniejące prawo na nowe medium, zamiast stworzyć nowe prawo, dostosowane do zupełnie nowej rzeczywistości. Stąd właśnie bierze się rozdźwięk w postrzeganiu legalności treści, które znajdują się w internecie oraz poczuciem kradzieży czyjejś własności intelektualnej – podsumowuje, dla Fundacji Legalna Kultura, prof. Kazimierz Krzysztofek.

 

Fot.: Archiwum Fundacji Legalna Kultura

 

Źródła:

1. „The Cost of Movie Piracy”

http://www.ipi.org/ipi/IPIPublications.nsf/PublicationLookupExecutiveSummary/A6EB1EAC4310AF6F862571F7007CB6AF

2. „Prawie 150 mln zł strat polskiego rynku fonograficznego w ciągu ostatnich 10 lat, w tym 18 mln zł w roku 2010” http://zpav.pl/pliki/aktualnosci/150_mln_strat.pdf

3. „Obiegi kultury. Społeczna cyrkulacja treści” http://obiegikultury.centrumcyfrowe.pl/

4. „World Internet Project Polska 2011”

http://bi.gazeta.pl/im/6/10726/m10726616,WORLD-INTERNET-PROJECT-POLSKA-2011-RAPORT-V.pdf

5. „Korzystanie z internetu” http://cbos.pl/SPISKOM.POL/2011/K_099_11.PDF

6. „Diagnoza społeczna” www.diagnoza.com


Paweł Rusak




Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!