Mam dylemat związany z rozpowszechnianiem moich utworów w internecie np. na YouTube. Problem tkwi w samplach i wtyczkach VST ściągniętych z internetu, za pomocą których tworzę własną muzykę. Czytałem na forach, że dopóki nie biorę za to pieniędzy, nie grozi mi kara związana z prawami autorskimi sampli (głównie perkusji). Czy to prawda? Jeśli użyję pięciosekundowego sampla wokalowego z płyty jakiegoś artysty, to czy również nie złamię prawa, jeśli wrzucę mój kawałek z tym samplem do internetu? 

Nie jest prawdą, że sama niekomercyjność wykorzystania sprawia, że jest ono legalne. Jeżeli utwór, do którego został wcielony fragment cudzego utworu jest udostępniany publicznie, to dochodzi do wkroczenia w monopol twórcy utworu pierwotnego. W pełni dozwolone jest jedynie samo stworzenie tego rodzaju utworu muzycznego (tylko dla siebie, bez dalszego wykorzystywania). Jedynym wyjątkiem, który zwalniałby w takim przypadku z wymogu uzyskania zgody na wykorzystanie cudzego utworu byłoby prawo cytatu w obrębie tzw. „praw gatunku twórczości”, do których tradycyjnie zaliczana jest parodia, satyra, collage i assemblage. Pojawiający się gatunek muzyczny, którego wytwory są stworzone z drobnych fragmentów cudzych utworów muzycznych (czyli swego rodzaju „collage muzyczny”) obecnie nie został jeszcze uznany w doktrynie i orzecznictwie za gatunek umożliwiający czerpanie z cudzej twórczości bez zgody uprawnionego (w ramach prawa cytatu). Niewykluczone jednak, że z czasem uzyska on taki status. W tej chwili jednak powołanie się tutaj na prawo cytatu może być nieskuteczne, wiec ryzykowne jest publiczne udostępnianie takich utworów bez uprzedniego uzyskania zgody podmiotów uprawnionych do wykorzystywanych utworów muzycznych. 

Emilia Chmielewska

Prawnik

Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy sp.j.

fot. materiały LK