Samotność pirata

WSPÓLNE SPRAWY

/ Archiwum

Samotność pirata

Samotność pirata

24.03.12

Co można stracić, nie odwiedzając bibliotek, księgarń czy sklepów muzycznych? Bezpośredni kontakt. Kopiowanie utworów niezgodne z prawem niesie ze sobą piracką samotność. Pirat, dla którego przestrzenią jest wirtualna rzeczywistość, może zatracić poczucie orientacji w terenie żywej i legalnej kultury.  

 

Dlaczego wspólne dla mieszkań czy domów są kuchnie, sypialnie, łazienki? Rzecz jasna, to rezultat tego, jak człowiek względem swoich potrzeb cywilizacyjnych organizuje przestrzeń. Kultura rozwija konieczność przebywania w miejscach, które cechuje pewna trwałość. Nic nie zastąpi wspomnianych pomieszczeń. I podobnie można myśleć o księgarniach lub sklepach z płytami muzycznymi. Odbiorcy nielegalnie ściągający z Internetu muzykę czy powieści, usuwają te obszary z prywatnej mapy.

 

Zaczyna ona przypominać wycinankę, choć mniej artystyczną w odbiorze. Oprócz tego, że we wszystkich tych punktach znajdziemy oryginalne dzieła, to również możemy wyćwiczyć w nich zręczność w komunikowaniu się z drugim człowiekiem. Spotkania między regałami, bez słów albo w całym ich potoku, to element towarzyszący poszukiwaniom utworów artystycznych w miejscach publicznych. Pirat, dla którego przestrzenią jest tylko wirtualna rzeczywistość, może zatracić poczucie orientacji w terenie żywej i legalnej kultury.

 

Jorge Luis Borges, argentyński pisarz, w jednym z opowiadań (Biblioteka Babel z tomu opowiadań Fikcje) stworzył niekończącą się bibliotekę, złożoną z sześciobocznych galerii, głębokich studni wentylacyjnych, ze spiralnymi schodami i licznymi szafami. Borges mówi o niej wprost, że to wszechświat. Zatem omijając tak szerokie pole, omijamy liczne przygody. Przypomnę tylko bujne życie towarzyskie w kawiarni na Wiejskiej przy księgarni Czytelnik, skąd początek wzięło wiele anegdot o stołujących się tam legendarnych postaciach polskiej kultury, takich jak Zbigniew Herbert czy Gustaw Holoubek.

 

Coraz więcej księgarń łączy swój charakter z kawiarnianym, by udowodnić, że wiedzę zdobywa się także przez przypadkowe spotkania. Idąc do podobnych miejsc poddajemy się prostym rytuałom obcowania. Z ludźmi i ze sztuką. Takiej bliskości nie ma w nielegalnych plikach.

 

W przejściu niechcący kogoś trącić ramieniem, szczęśliwym trafem znaleźć utwór, który wywoła podniecenie, poprowadzić kurtuazyjną rozmowę ze sprzedawcą, który tak jak my szuka w tym borgesowskim wszechświecie czegoś dla siebie – bezcenne. To gra terenowa. Coraz rzadziej uczestniczą w niej ci, którzy nie mają po co iść do sklepu, bo nowa Nosowska czeka już w szemranym folderze na twardym dysku.

 

Fot.: Archiwum Fundacji Legalna Kultura

 

(ig)




Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!