PO(TWARZ)

WSPÓLNE SPRAWY

/ Archiwum

PO(TWARZ)

PO(TWARZ)

22.03.12

Greg Zgliński, reżyser, kompozytor i producent filmowy, w  sfilmowanej historii dwóch braci, trochę przypadkowo pokazał, jak szkodliwe są treści zamieszczane w Internecie bez zgody osób, których wizerunek został wykorzystany. Główny bohater „Wymyku”, Alfred, jedzie podmiejską kolejką razem z bratem, Jerzym…

 

Mężczyźni widzą w pociągu, jak chuligani zaczepiają samotną kobietę. Jerzy staje w jej obronie, ale nie radzi sobie z awanturnikami. Jego brat trzyma się z daleka. Całe zdarzenie zostało sfilmowane telefonem komórkowym przez jednego z gapiów.

 

Alfred tłumaczy bliskim, że robił co mógł, by uratować Jerzego. Kiedy film trafia do sieci, rodzina nie ma wątpliwości jak było naprawdę. W jednej ze scen Alfred próbuje dodzwonić się do administratora strony internetowej i przekonać go, by nagranie zniknęło. Bez powodzenia. Sprawę w pierwszej kolejności trzeba zgłosić na policję.

 

Przykłady z bezprawnym wykorzystaniem wizerunku w sieci można mnożyć. Prawo autorskie, które chroni głównie twórców, odnosi się także do ochrony wizerunku osób, pojawiających się na zdjęciach, filmach czy plakatach. Od każdej osoby fizycznej wymagana jest zgoda na wykorzystanie jego twarzy w dowolnym utworze.

 

W trzech przypadkach ten przepis nie jest konieczny: kiedy wizerunek został użyty odpłatnie, gdy jest to wizerunek osoby publicznej, wykonującej swoją pracę (np. reżyser na planie filmowym) i kiedy przedstawione jest zbiorowisko, a czyjaś twarz jest tłem dla wydarzenia kulturalnego czy społecznego( np. kibice na trybunach podczas meczu piłkarskiego).

 

Wrócę na chwilę do drugiego punktu. Osoby publiczne spotkane w kawiarni na mieście, albo na plaży podczas wakacji nie występują, jako gwiazdy filmu czy estrady. Wtedy trzeba zdjąć z nich zacne tytuły i dać święty spokój, jak zwykłym nieznajomym.

 

Umowa pisemna, opatrzona datą i miejscem, w którym ją sporządzamy, jest najlepszym rozwiązaniem na udokumentowanie czyjejś zgody na wykorzystanie wizerunku. Najlepiej zawrzeć w niej nazwiska stron, numer dowodu osobistego, kontekst i zasadność użycia wizerunku. Ta papierkowa robota zaoszczędzi kłopotów i twórcom i postaciom, które w ich utworach się pojawiają.

 

Warto wiedzieć też, jak według prawa definiowany jest wizerunek, o którym tyle hałasu. To charakterystyczne cechy fizyczne, które ułatwiają rozpoznanie tożsamości wybranych osób.

 

Alfreda z filmu Zglińskiego z łatwością można rozpoznać na krążącym w sieci nagraniu. Oprócz wyraźnej sylwetki, widać jego strach, niepewność, nawet błąd, który popełnia. Łatwo jest rozpowszechniać fragmenty z czyjegoś życia, łatwo je sprzedać. Pozostaje pytanie: czy wszystko jest na sprzedaż?

 

Fot.: Rainkafoto

 

(ig)




Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!