Plagiat czy podobieństwo?

PRAWO W KULTURZE

/ Prawo w praktyce

Plagiat czy podobieństwo?

Plagiat czy podobieństwo?

20.02.15

Ile to razy twórca, który w procesie twórczego uniesienia stworzył dzieło, zaraz potem zastanawia się czy aby nie przypomina ono czegoś już wcześniej istniejącego, czy wręcz nie jest wierną kopią innego utworu? Dzieło, aby korzystało z ochrony, musi posiadać cechę niepowtarzalności, oryginalności, powinno odróżniać się od wszystkich powstałych wcześniej swą indywidualnością. Czy jednak samo podobieństwo do innych utworów jest dyskwalifikujące i rodzi podejrzenie plagiatu? Gdzie leży granica między plagiatem, a dziełem podobnym do już istniejącego lub dziełem, które powstało w wyniku inspiracji innym utworem?

Plagiat w świetle definicji ustawowej oznacza przywłaszczenie autorstwa. Jeśli ktoś cudze dzieło podpisze swoim nazwiskiem, jest to plagiat w czystej postaci, najprostszy do udowodnienia, zagrożony sankcją karną grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.

Plagiat nie ma jednak jednorodnego charakteru i może przybierać różne formy. Jeśli autor do części swego dzieła doda fragmenty innego utworu i pod całością się podpisze, będzie to plagiat częściowy. W sytuacji, kiedy przejęte treści są podane w sposób dosłowny, będzie to plagiat dosłowny, jeśli natomiast treści te będą przekształcone, będzie to plagiat ukryty. Co zatem przy uznaniu powstałego utworu za plagiat będzie najistotniejsze?  Każdorazowo trzeba starannie rozpatrywać okoliczności danego przypadku i przeanalizować przejęte treści. Może się zdarzyć, że „zapożyczenie” stanowi tak nieznaczny i nie mający znaczenia wycinek utworu, że pozostaje to bez wpływu na jego kształt  i nie pozbawia go cechy oryginalności i samodzielności.

Nie istnieje embargo na temat i na informację także w odniesieniu do działań twórczych. Samo podobieństwo fabuły nie oznacza jeszcze, że mamy do czynienia z plagiatem. Natomiast tożsamość bohaterów, przejęcie indywidualnych splotów wydarzeń wraz z identycznością treści, mogą przesądzić o uznaniu dzieła za plagiat.

Co w takim razem z podobieństwem jednego utworu do drugiego? Utwory mogą być do siebie podobne i faktycznie zwłaszcza w zakresie tych samych gatunków twórczych zdarza się to często. Romans, komedia, dramat posługują się często podobnymi środkami wyrazu, stylizacje twórcze mogą nawiązywać do podobnego czy wręcz identycznego języka przekazu. Podobieństwo zatem nie wyklucza oryginalności. Wśród dzieł występują utwory o dużym stopniu oryginalności i bardzo niewielkim Jeśli chodzi o przyznanie utworom ochrony, nie klasyfikujemy ich pod kątem stopnia oryginalności. Orzecznictwo sądowe wskazuje, że dla uznania danego rezultatu twórczego za utwór potrzebne jest minimum oryginalności. Piosenka, choćby powstała na podobnym pochodzie harmonicznym dźwięków, jeśli ma inną melodię - nie będzie plagiatem. Kolorystyka filmu, jego nastrój, szybki montaż, te same środki wyrazu artystycznego stosowane przy ujęciach – będą świadczyły o podobieństwie, nie o plagiacie.

Podkreślić należy, że w zakresie gatunków twórczych będziemy także kierować się innymi kryteriami w celu uznania, że mamy do czynienia z plagiatem. W literaturze będzie to fabuła, a nie na przykład styl języka; w malarstwie: wiele elementów występujących wspólnie: kolorystyka, technika, ujęcie obiektu; w filmie: tożsamość wielu lub w istotnym stopniu jednego z wielu elementów twórczych składających się na dzieło audiowizualne; w muzyce: melodia lub jej istotny fragment.

Dzieła, które powstały w wyniku inspiracji innym utworem mogą wykazywać podobieństwa, a mogą ich zupełnie nie posiadać. Nie mogą być jednak tożsame z dziełem które dla ich powstania stanowiło podnietę twórczą.

Wszelkie treści identyczne rodzą podejrzenie o plagiat. Najwyraźniejszym tego przykładem jest nieoznaczony cytat, który jest prawnie dozwolony ale pod warunkiem oznaczenia autora i źródła z którego pochodzi. Cytat to bardzo ciekawa regulacja ustawowa lecz właściwe korzystanie z niego wymaga paru wskazówek. Ale o tym w następnym spotkaniu z legalną kulturą…

dr Katarzyna Błeszyńska

Artykuł ukazał się pierwotnie w Magazynie Filmowym w 2014 roku




Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!