Łyk sztuki do kawy z piękną Zośką

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

Łyk sztuki do kawy z piękną Zośką

Łyk sztuki do kawy z piękną Zośką

10.05.25

Wielka uroda nie zawsze jest błogosławieństwem. Często bywa wykorzystywana - nawet przez najbliższych, gdy zwietrzą szansę na czerpanie z niej zysków. U jednych budzi podziw, u innych zazdrość, a nawet morderczy szał… Zofii Frontczakównie, po mężu Paluchowej uroda ostatecznie nie przyniosła szczęścia. Przez kilka lat ta wiejska dziewczyna spod Krakowa była muzą młodopolskiej bohemy. Malowali ją Wojciech Kossak, Wincenty Wodzinowski, a szczególnie upodobał ją sobie Piotr Stachiewicz. Tę popularność obróciła przeciwko niej chorobliwa zazdrość męża. Nie wystarczyło, że piękna kobieta zrezygnowała z pozowania i kontaktów z uwielbianą sztuką. Jej rozbudzona świadomość sprawiła, że nie była w stanie dzielać powszechnego losu wiejskich kobiet. Nie zniosła bicia, głodzenia i poniżeń. Odważyła się odejść od oprawcy, za co zapłaciła najwyższą cenę. I pamięć o niej zaginęłaby pewnie na zawsze, gdyby nie wizerunki utrwalone przez wielkich malarzy. Takie, jak portret pięknej Zośki pędzla Piotra Stachiewicza. Patrzy zeń młoda, pełna życia, bystra kobieta, która po dziś dzień zachwyca swą urodą i energią. 

Ulubiona modelka młodopolskiej bohemy


W II połowie XIX wieku w kulturze i sztuce Młodej Polski pojawiło się zjawisko chłopomanii. Inteligencja poczęła się fascynować życiem wsi upatrując w egzystencji chłopów jakiejś pierwotnej siły i ideału życia zgodnego z naturą. Taka idealizacja często bywa pozbawiona głębi. Dostrzegano więc tylko kolorowe stroje i tajemniczy folklor pomijając ciężary i problemy chłopskiego żywota. Motywy chłopskie pojawiały się w literaturze i teatrze, m.in. w dramacie, czego koronnym przykładem jest „Wesele” Wyspiańskiego. Były również powszechnie obecne w malarstwie. Scenki rodzajowe obrazujące pracę i świętowanie ludu, krajobraz ówczesnej wsi a także ludzkie postaci w codziennych i odświętnych ludowych strojach cieszyły się wówczas wielką popularnością. Na twarzach chłopskich modeli bardzo często widniały oznaki ciężkiej pracy, niedostatku i głodu. Jednak malarze równie chętnie uwieczniali świeżą, zdrową i pełną kolorów urodę dziewcząt z ludu. A Zośka z podkrakowskiej Dłubni była najpiękniejszą z pięknych…


Piękność zauważona


Zosia Frontczakówna od dzieciństwa zapowiadała się na jeszcze doskonalszą wersję swej matki, Marianny, która odznaczała się nader przyjemną aparycją, czemu zawdzięczała kontakty w artystycznych kręgach Krakowa. Matka dostrzegła w urodzie córeczki potencjał. Sama kiedyś pozowała. Wprowadziła więc nastoletnią Zosię do atelier malarskich, a pozowanie przynosiło rodzinie spory dochód. Wielu malarzy marzyło, by ją malować, lecz nie wszyscy dostąpili tego przywileju. Żadnemu nie pozowała do aktów. Wiejska dziewczyna bez wykształcenia odznaczała się wrodzoną inteligencją i miała swoje niezłomne zasady. Dlatego trudno zrozumieć, co skłoniło ją do małżeństwa ze znanym z przemocowych zachowań i zbyt często zaglądającym do kieliszka wiejskim szewcem Maciejem Paluchem.


Małżeńska gehenna


Być może naciskała rodzina. Zośka w momencie zamążpójścia miała już 22 lata, co w owych czasach było prawie staropanieństwem. Samotna kobieta nie cieszyła się wtedy poważaniem w społeczności. Rodzina łudziła się pewnie, że gdy popularność modelki przeminie wraz z wiekiem, mąż zapewni jej utrzymanie, opiekę i ochronę. Stało się jednak zupełnie odwrotnie. Małżonkowie zamieszkali na ojcowiźnie Zośki. Mąż nie kwapił się do pracy, więc jej dochody z pozowania były jedynym źródłem utrzymania. Wkrótce jednak podburzany przez towarzyszy pijaństwa małżonek zaczął dręczyć kobietę w napadach patologicznej zazdrości. Poniżał ją, bił i głodził.


Zofia naiwnie sądziła, że sytuacja się uspokoi, gdy zrezygnuje z pozowania. Nic to jednak nie dało. Gdy w rodzinie pojawiły się dzieci, one także cierpiały z powodu lenistwa i agresji ojca.


Wtedy Zofia zdecydowała się na krok w owych czasach niewyobrażalny. Po kolejnym dotkliwym pobiciu zabrała dzieci i wyprowadziła się do ciotki. Mało tego – wniosła o alimenty, które sąd jej przyznał i rozpoczęła starania o odzyskanie posagu. Paluch wpadł w szał. Najpierw obiecywał poprawę, lecz powrót Zośki do wspólnego domu skończył się po jednym dniu brutalnym pobiciem. Potem groził ciotce, która przyjęła Zofię pod swój dach. Miał już wcześniej na koncie podpalenie chałupy dziewczyny, której ręki mu odmówiono, więc ciotka z żalem kazała się Zofii wyprowadzić. Kobieta nie odpuściła także wtedy, gdy Paluch przestał płacić alimenty i usiłował ją skłonić do odstąpienia od wytoczonych przeciwko niemu spraw. Znalazła się jednak wraz z dziećmi w tragicznej sytuacji finansowej. Gdyby nie to, pewnie nie wybrałaby się do swojej rodzinnej chałupy na zaproszenie męża, który twierdził, że pożyczył pieniądze i odda jej to, co się jej należy. Powinna wspomnieć jego groźbę, że „niedługo jasny piorun strzeli ją w samo serce.”


Śmierć w dniu imienin


Była niedziela 15 maja roku 1927, dzień św. Zofii. Około 14.00 Maciej Paluch powitał żonę w progach jej rodzinnego domu. Od tej chwili nikt już nie zobaczył jej żywej. Po trzech dniach jej matka zgłosiła zaginięcie do prokuratury w Krakowie, gdyż policja zlekceważyła jej niepokój. Panowało powszechne przyzwolenie na przemoc wobec kobiet. Śledczy wkroczyli na posesję i znaleźli ślady krwi. Mąż uparcie twierdził, że opuściła gospodarstwo. Wkrótce jednak płynąca w pobliżu rzeka Dłubnia zaczęła zdradzać makabryczne tajemnice. Kolejno wypływały na powierzchnię szczątki, które lekarz sądowy zidentyfikował jako części ciała 28-letniej kobiety.


Proces, kara i śmierć kloszarda


Proces Macieja Palucha był jednym z najgłośniejszych w owych czasach obok sprawy Gorgonowej. Było tak również dlatego, że Zośka była znana i podziwiana w środowisku krakowskiej inteligencji.
Z pewnością miał na to wpływ także przerażający scenariusz tego morderstwa. "Jeszcze nigdy ściany tej sali, choć tyle wieków liczą, nie były świadkiem tak ponurej tragedii" – głosił „Ilustrowany Kurier Codzienny”. I choć Paluch nie przyznał się do zamordowania żony, został oskarżony i skazany ostatecznie na 12 lat ciężkiego więzienia. Co miesiąc kara miała być obostrzona twardym łożem, a w każdą rocznicę zbrodni oskarżony miał być zamykany w ciemnicy. Paluch trafił do więzienia w Nowym Wiśniczu. W 1931 roku pierwszy raz przyznał się do zbrodni prosząc o ułaskawienie prezydenta RP Ignacego Mościckiego. Nie udzielono mu jednak aktu łaski. Po odbyciu całości kary żył jako żebrak i zmarł w roku 1960 pod kościołem św. Marka w Krakowie.


Twarz i serce  


Z obrazu Piotra Stachiewicza spogląda na nas młoda kobieta niezwykłej urody. Regularne rysy, prosty nos, doskonale wykrojone usta… Spod krakowskiej, barwnej chustki widać gęste, ciemne włosy. Czerwień korali i biel bluzki podkreślają czystość lekko oliwkowej karnacji. Gorset obejmuje kształtną sylwetkę. Bogactwo kolorów i faktur krakowskiego stroju mogłoby przytłoczyć mniej wyrazistą urodę. Dla piękna Zośki jest jednak jedynie intrygującą oprawą. Tym, co przykuwa uwagę, jest jej spojrzenie: śmiałe, choć jednocześnie delikatne, bystre i hipnotyzujące. Kahlil Gibran napisał, że „piękno nie jest na twarzy; piękno jest światłem w sercu”. Zośka ma jedno i drugie. Na tym obrazie pozostaje wiecznie młoda, pełna wiary we własną sprawczość, nieświadoma koszmarnej przyszłości. Emanuje tym szczególnym rodzajem blasku, jaki właściwy jest kobiecie świadomej swojej wartości. To luksus ponad miarę jej czasów i klasy społecznej, z której się wywodziła. Dla znających jej losy może być symbolem siły charakteru i sprzeciwu, wobec tego, co ogranicza wolność i niezależność. Chociaż po dziś dzień nie odnaleziono jej głowy i serca, dzięki czułemu pędzlowi malarza Zośka zachowała piękną twarz, przez którą przenika wewnętrzne światło.

 

Autorka Małgorzata Broda

Zdjęcie obrazu: Wikipedia/Domena publiczna



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!