Łyk sztuki do kawy w Firmie Portretowej „S. I. Witkiewicz”

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

Łyk sztuki do kawy w Firmie Portretowej „S. I. Witkiewicz”

Łyk sztuki do kawy w Firmie Portretowej „S. I. Witkiewicz”

28.01.23

W 1925 r. Stanisław Ignacy Witkiewicz (1885-1939) radykalnie porzucił sztukę. Nie znaczy to, że zrezygnował z malowania. Po prostu postanowił zajmować się odtąd tworzeniem portretów, co uważał za działalność użytkową, a nie artystyczną. Spójrzmy, wobec tego na jedno z jego najoryginalniejszych dzieł malarskich: portret Maryli Grossmanowej, znany jako „Fałsz kobiety”.

 

Powody decyzji „o porzuceniu sztuki” nie są do końca jasne. Jednym z nich mogła być trudność w przełożeniu własnej teorii Czystej Formy na praktykę, jednak decydujące były zapewne kwestie finansowe. Niezależnie od przyczyn, czterdziestoletni Witkacy rozpoczął działalność jako Firma Portretowa „S. I. Witkiewicz”. Jak przystało na poważne przedsiębiorstwo, firma otrzymała regulamin, w którym artysta wymienił rozmaite typy i podtypy portretów oraz szereg warunków, na które musiał zgodzić się klient. W jednym z paragrafów zaznaczał na przykład, że „Wykluczona absolutnie jest wszelka krytyka ze strony klienta. Portret może się klientowi nie podobać, ale firma nie może dopuścić do najskromniejszych nawet uwag, bez swego specjalnego upoważnienia. Gdyby firma pozwoliła sobie na ten luksus: wysłuchiwania zdań klientów, musiałaby już dawno zwariować”.

 

Jednym z ciekawszych „produktów” Firmy Portretowej jest powstały w 1927 r. portret Maryli Grossmanowej, znany także pod tytułem „Fałsz kobiety”. Modelka była żoną zamożnego fabrykanta Hugona Grossmana. Na obrazie pozuje w modnym stroju i fryzurze, przyozdobiona kosztowną biżuterią. Jej wizerunek to przykład portretu w typie A, opisanego przez Witkacego jako „stosunkowo najbardziej tzw. «wylizany». Odpowiedni raczej dla twarzy kobiecych niż męskich. Wykonanie «gładkie», z pewnym zatraceniem charakteru na korzyść upiększenia, względnie zaakcentowania «ładności»”. Choć portrety typu A były dość konwencjonalne, to Witkacy w regulaminie wyraźnie zaznaczył, że „Kwestia tła należy tylko do firmy - żądania w tym względzie nie są uwzględniane”. Często za modelem umieszczał egzotyczną roślinność podpatrzoną podczas wyprawy na Cejlon i do Australii w 1914 r. W przypadku portretu pani Grossmanowej postanowił wykorzystać tło bardziej twórczo.

 

Na lewo od „wylizanej” modelki widzimy znacznie mniej „wylizany” autoportret Witkacego, który w jednej ręce wznosi pastel, a drugą zaciska w pięść. Czyżby pokazując figę podkreślał swoją niezależność od bogatych zleceniodawców? Jeszcze ciekawiej robi się, gdy spojrzymy na ustawiony przed artystą karton, na którym powstaje właśnie alternatywny portret Grossmanowej.  Na górze tego „obrazu w obrazie” widnieje litera D. Ten rodzaj artysta określił jako podobny do typu C, który powstawał pod wpływem środków odurzających, wyłącznie w sytuacjach prywatnych i dla przyjaciół. „Charakterystyka modelu subiektywna, spotęgowania karykaturalne tak formalne, jak i psychologiczne niewykluczone” - opisywał go Witkacy. Portret D różnił się tym, że taki sam efekt osiągany był bez wspomagania. Zgodnie z przytoczonym opisem, Grossmanowa na swoim drugim portrecie nie jest wcale piękna i łagodna, tylko demonicznie zdeformowana i drapieżnie uśmiechnięta. Ukazując jej drugie oblicze, Witkacy obnażył tytułowy „Fałsz kobiety”, ale też fałsz sztuki, skutecznie zakłamującej rzeczywistość.

 

„Fałsz kobiety” zdecydowanie wyróżnia się spośród tysięcy pasteli wykonanych przez Firmę Portretową - choćby swoim dużym rozmiarem. Witkacemu zdarzało się łączyć ze sobą różne typy portretów (np. w przypadku wizerunków podwójnych), ale nie umieszczał na nich samego siebie. Rzadko też ukazywał całe sylwetki modeli, co zresztą opisał szczegółowo w regulaminie: „Portrety kobiece z obnażonymi szyjami i ramionami są o jedną trzecią droższe. Każda ręka kosztuje jedną trzecią ceny. Co do portretów z rękami lub w całej figurze - umowy specjalne”. Jak można się na tej podstawie domyślać, portret Grossmanowej był wyjątkowo drogi - Witkacy zainkasował za niego 500 zł (równowartość dwóch przyzwoitych pensji) i ponoć tylko ta znacząca kwota przekonała go do podjęcia zamówienia.

 

Obraz przetrwał II wojnę światową ukryty w piwnicy należącej do Grossmana kamienicy przy pl. Zbawiciela w Warszawie. Później trafił do kolekcji prywatnej, a w 1988 r. został zakupiony przez Muzeum Narodowe w Warszawie, gdzie znajduje się do dziś.

Zdjęcie: Obraz „Fałsz kobiety - Autoportret z portretem Maryli Grossmanowej” Witkacego ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Fot. Domena Publiczna

 



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!