Łyk sztuki do kawy z poetką i elfem na dłoni

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

Łyk sztuki do kawy z poetką i elfem na dłoni

Łyk sztuki do kawy z poetką i elfem na dłoni

30.09.22

W Łyku sztuki do kawy odkrywamy inne oblicze jednej z najsłynniejszych polskich poetek: Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Mało kto wie, że była ona również uzdolnioną malarką. Świat jej rysunków i akwareli zaludniały postacie rodem z baśni, nawet na autoportrecie towarzyszy jej skrzydlaty elf. Choć z czasem artystka porzuciła pędzel na rzecz pióra, to bogata wyobraźnia i niezwykła wrażliwość nie opuściły jej nigdy, znajdując wyraz w poezji. 

 

Niemal wszyscy, którzy znali Marię Pawlikowską-Jasnorzewską byli zgodni, że otaczała ją aura niezwykłości. Julian Tuwim nazywał ją „czarownicą z Krakowa”, z kolei bratanica Simona Kossak wspominała, że „[…] na wiele rzeczy patrzyła inaczej, widziała więcej i przeżywała silniej niż ludzie z jej otoczenia. Dlatego często nie rozumiano jej i uważano za dziwaczkę”. Również na swoim autoportrecie datowanym na ok. 1920 r. poetka prezentuje się jak postać nie z tego świata. Otulona pasiastym szalem, ze sznurem pereł we włosach wydaje się eteryczna i tajemnicza. To wrażenie potęgują niewykończone partie, w których rysunek nie został uzupełniony akwarelą. Na dłoni Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej w usłużnej pozie klęczy skrzydlaty elf, którego obecność odbiera kompozycji realizm i przenosi ją do sfery fantazji.

 

Pawlikowska-Jasnorzewska jest doskonale znana jako poetka, ale mało kto kojarzy ją z malarstwem. To, że miała talent plastyczny nie powinno dziwić - pochodziła z jednego z najsłynniejszch w Polsce artystycznych klanów. Jej dziadkiem był Juliusz Kossak, ojcem Wojciech Kossak, a bratem Jerzy Kossak - trzy pokolenia popularnych malarzy-batalistów. Choć Pawlikowska-Jasnorzewska, podobnie jak jej siostra Magdalena Samozwaniec, skupiła się ostatecznie na literaturze, to długo wydawało się, że pójdzie w ślady ojca. Swoje prace prezentowała na wystawach już kilka lat przed wydaniem pierwszego tomiku poezji. Z zapałem rysowała i malowała od dzieciństwa. Wyobraźnię małej Lilki - bo tak zwano ją w rodzinie - zaludniały postacie rodem z baśni: tajemnicze nimfy i delikatne kobiety-motyle. Tego repertuaru nie zmieniła nigdy, czego przykładem jest chociażby „Autoportret z elfem”. Niestety współcześnie znanych jest niewiele jej obrazów i rysunków, dlatego próbując poznać jej twórczość trzeba posiłkować się wspomnieniami jej znajomych. Poetka i pisarka Beata Obertyńska opisywała obrazy Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej jako: „[…] rzeczy dziwaczne często, niesamowite, żadnym wpływem niezmącone i do niczego niepodobne. Zdumiewająco oryginalna kombinacja świetnego, zuchwałego w swej pewności rysunku, z eterowymi olejkami fantazji i koloru, coś między boleśnie ciętą groteską a wnikliwie gorzkim studium psychologicznym – między błogim snem a męczącą feerią. Treść? Najczęściej symboliczna. Często jej tylko wiadoma”.

 

Większość znanych dziś prac Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej datowana jest najpóźniej na okolice 1920 r. (właśnie z tego okresu pochodzi „Autoportret z elfem”). Do tego czasu wiele wydarzyło się w życiu poetki. Najpierw wyszła za mąż za wojskowego, Władysława Janotę Bzowskiego, by już rok później szaleńczo zakochać się w Janie Gwalbercie Pawlikowskim. W 1919 r., po unieważnieniu kościelnego małżeństwa, został on jej drugim mężem. W czasie trwania tego związku Lilka niemal przestała malować - podobno dlatego, że mąż kategorycznie zabraniał jej „kupczyć sztuką”. Brak możliwości zarabiania na sprzedaży obrazów miał ją mocno zniechęcić do pracy. Jednocześnie artystka coraz mocniej koncentrowała się na poezji. Z miłości do Pawlikowskiego narodził się jej debiutancki tomik „Niebieskie migdały”, a z rozpaczy po rozstaniu powstały przejmujące wiersze z tomu „Pocałunki”. W kolejnych latach Pawlikowska-Jasnorzewska rozwijała się jako poetka i dramatopisarka, tak też zapisała się w historii. Twórczość plastyczna już na zawsze pozostała na dalszym planie, artystka nie wróciła do niej nigdy na większą skalę, choć często zdobiła rysunkami marginesy wojennych listów do trzeciego męża, Stefana Jerzego Jasnorzewskiego. Nie zniknęła natomiast jej wrażliwość na kolory i bujna wyobraźnia - obie te cechy znalazły wyraźne odbicie w jej poezji.

 

Obecnie spory zbiór rysunków i akwarel Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (w tym kilka prac z czasów dzieciństwa) przechowuje Muzeum Literatury w Warszawie. Również tam znajduje się „Autoportret z elfem na dłoni”.

Zdjęcie: Obraz „Autoportret z elfem” Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, fot. Domena publiczna

 

 

 



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!