Opowieść o artystycznej miłości w Łyku sztuki do kawy

CZYTELNIA KULTURALNA

/ Łyk sztuki do kawy

Opowieść o artystycznej miłości w Łyku sztuki do kawy

Opowieść o artystycznej miłości w Łyku sztuki do kawy

18.03.22

Jak czuje się ktoś, kto kocha sztukę, gdy wejdzie do zakurzonego pokoju i zobaczy dzieła ukrywane przed światem przez 40 lat? Krew uderza do głowy, oddech się zatrzymuje, serce drży... Tak chyba poczuł się Andrei Nakov, francuski historyk sztuki, gdy Wanda Monastyrska-Bogomazowa otworzyła przed nim pokój z obrazami swojego męża Aleksandra Bogomazowa. Działo się to gdzieś w połowie lat 70. XX wieku w Kijowie.

 

Dzisiaj te obrazy sprzedają się na aukcjach za miliony dolarów, a o artyście mówi się „ukraiński Picasso”. To oburza biografów Bogomazowa. I słusznie. Urodzony w Kijowie i zakochany w tym mieście malarz, stoi bowiem na równi z Picassem, o którym można powiedzieć równie dobrze per „paryski Bogomazow”.

 

Historia Aleksandra – a z ukraińska Ołeksandra - Bogomazowa przypomina mi historię… Vermeera. Znając proporcje i dzisiejszą sławę tego drugiego, z ukraińskim artystą zdarzyło się coś podobnego. Gdy Vermeer umarł, natychmiast zapomniano, że istniał i dopiero „Indiana Jones” historii sztuki, Étienne Joseph Théophile Thoré znany jako William Bürger, odkrył go dla nas w 1866 roku. Ceny dzieł Vermeera poszybowały w kosmos, podobnie jak strumienie zachwytów. W latach 60. XX wieku obrazy Bogomazowa można było kupić w jego rodzinnym Kijowie za kilka rubli na byle targowisku. W 2005 roku jego „Pejzaż abstrakcyjny”, sprzedano w domu aukcyjnym Sotheby's za 1 273 501 dolarów.

 

Bogomazow urodził się w 1880 we wsi Jampol w obwodzie charkowskim niedaleko miasta Sumy. Większość życia spędził w Kijowie, którego – z krótkimi przerwami – nie opuścił do śmierci. Przedwczesnej, bo odszedł mają zaledwie 50 lat.


Aleksander Bogomazow „Portret narzeczonej Wandy Monastyrskiej” z 1910 roku. Fot. Domena publiczna.


O jego twórczym rozwoju opowiemy idąc tropem… portretów jego żony. Wanda stała bowiem przy nim przez całe życie i została przy nim także po śmierci. Byli kochającym się małżeństwem. Żadnych skandali, żadnych wyskoków. Prawdziwy skandal! Artystyczne małżeństwo i to do tego kochające się na zabój! Jakie to „nie-bohemiczne”! Aleksander i Wanda poznali się podczas studiów w 1908 roku, przyjaźnili się przez pięć lat i przez cały ten czas prowadzili wzruszającą rozmowę, w której dzielił się wrażeniami na temat sztuki, teorii sztuki, roli i celu artysty.

 

Anglicy mówią: „Za każdym wielkim mężczyzną stoi wielka kobieta”. Pozazdrościć należy wsparcia i bezwarunkowej wiary Wandy w talent jej męża. Natalia Azarenka z Arthive.com przytacza fragment listu jaki napisała Wanda do Aleksandra: „Chcę powiedzieć, że nie jesteś zwykłym śmiertelnikiem w sztuce, że twoje dzieła są majestatyczne i głęboko piękne. Że pasjonują się liniami sił, ruchem wszystkich cząsteczek na świecie, że są tajemnicze, tak jak tajemnicza jest siła wszystkich rzeczy w świecie widzialnym”.

 

Bogomzow był jednym z największych umysłów sztuki I połowy XX wieku. Każdym fragmentem ciała czuł narastająca falę nowej sztuki, która w 1905, wraz z eksplozją fowizmu, stanie się słynną Awangardą. Zrodzi kubizm, futuryzm, ekspresjonizm. A także abstrakcjonizm, dadaizm i surrealizm. No i kilka innych „–izmów”. Wśród nich – kubofuturyzm i spektralizm – Bogomazow współtworzył pierwszy, a drugi wykreował samodzielnie. Kubofuturyzm był dziełem rosyjsko-ukraińskim. Jak sama nazwa wskazuje, narodził się z połączenia cech kubizmu (wymyślonego w 1907 roku w Paryżu przez Picassa i Georgesa Braque) oraz włoskiego futuryzmu (zainicjowanego w 1909 roku przez Tommasso Marinettiego).

 

Zobaczcie portrety Wandy z lat 1910-1911. Widzicie jaka następuje zmiana. Bogomazow „kubizuje” kształty. Rozbija płaszczyzny na, zrazu delikatne, bryły. Kolor zaczyna odpływać do zamkniętych form. To zaowocuje niedługo jego przełomową teorią o grze koloru i kształtu.

 

Około 1913 roku, artysta wszedł, w trwający kilka lat, okres kubofuturyzmu w swej sztuce. Zobaczcie to na przykładzie monochromatycznego (oj nie wiem, jak nazwać ten kolor szaro-fioletowy?) portretu właśnie z 1913 roku. Twarz Wandy staje się zbiorem krystalicznych kształtów. Znika płynność brył znana z klasycznego malarstwa. Znika i już nie wróci. Nie wszyscy byli w stanie pojąć i docenić śmiały eksperyment artystyczny, krytykując malarza z nieukrywaną złośliwością. Na szczęście Wanda myślała o wiele bardziej postępowo.


Aleksander Bogomazow „Portret żony Wandy Monastyrskiej” z 1914 roku. Fot. Domena publiczna.

 

Bogomazow założył, że cała sztuka opiera się na podstawowym elemencie malarskim: punkcie. Punkt następnie przechodzi się w linię, linia - w płaszczyznę, a płaszczyzna w masę. A masa? A masa porusza się w przestrzeni i czasie. Zobaczcie, jak przełożył to na język malarstwa w dwóch portretach Wandy z 1914 roku. Twarz ukochanej staje się koncertem współgrających lub konkurujących brył i barw. Inna kobieta pewnie by się obraziła na taki portrecik, ale Wanda umiała widzieć wielkość w tym, co jeszcze nie było uznawane za wielkie.

 

Gdy zmarł na gruźlicę w 1930 roku, ukryła wszystko co dało się uratować w ich domu. Potem przyszła II wojna światowa. Natalia Azarenka z Arthive.com pisze, że gdy Niemcy weszli do Kijowa, kazano jej opuścić dom. Wanda zebrała wszystkie obrazy i rysunki, a potem ciężarówką przewiozła do krewnych ze wsi Światoszyno, kilkanaście kilometrów od Kijowa. Od tego czasu strzegła spuścizny męża. Tymczasem Aleksander Bogomazow został przez władców ZSRR całkowicie usunięty z historii sztuki. Zakazany i skazany na zapomnienie.

 

Tylko raz, w 1966 roku, kilka jego prac pokazano w ramach małej wystawy w Kijowie. Aż przyjechał tam francuski historyk sztuki Andrei Nakov. W katalogu wielkiej wystawy w Tuluzie, którą zorganizował w 1991 roku, tak wspomina swoje odkrycie Bogomazowa: „Pod koniec 1973 roku, dzięki swoim ukraińskim kolegom w Kijowie, uzyskałem dostęp do pracowni artysty, która wówczas znajdowała się jeszcze pod opieką wdowy po nim. Byłem pod gigantycznym wrażeniem wspaniałej jakości malarskiej futurystycznej twórczości tego artysty”.

 

Aleksander Bogomazow nie stał się słynny jak Picasso. Nie brylował na bankietach w Paryżu i Nowym Jorku. Po śmierci Rosjanie wykreślili go z historii. Ale miał to, co dziś okazuje się najważniejsze. Dziś w obliczu wojny. Miał w sobie miłość. Kochał córkę, żonę, sztukę. I potrafił całą tę trójkę obdarzać ciepłem. Tego czegoś nigdy nie miał Picasso niszczący kolejne kobiety, które pojawiały się w jego życiu.


Aleksander i Wanda podczas ślubu, Bojarka, sierpień 1913, autor nieznany. Fot. Domena publiczna. 

 

„Sztuka to niekończący się rytm, a artysta jest jego czułym rezonatorem” – mówił Ołeksandr Bohomazow swoim studentom w Instytucie Sztuki w Kijowie. Mało jest równie pięknych cytatów w historii sztuki.

 

 

Autor: Jarosław Jarry Jaworski, twórca social mediowego projektu popularyzacji sztuki Mocna Kultura

Zdjęcie główne: Aleksander Bogomazow „Portret narzeczonej Wandy Monastyrskiej” z 1911 roku. Fot. Domena publiczna.

 

Zwiedzajcie z nami wirtualnie muzea i galerie całego świata!

Takie możliwości otwiera przed Wami sekcja MUZEA i GALERIE w Bazie Legalnych Źródeł na legalnakultura.pl




Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura



Publikacja powstała w ramach
Społecznej kampanii edukacyjnej Legalna Kultura




Artykuł powstał w ramach projektu

  

 

Prawa własności intelektualnej? Ja to rozumiem!
Społeczna kampania edukacyjna Legalna Kultura

Projekt zrealizowany przez Fundację Legalna Kultura we współpracy i przy wsparciu finansowym European Union Intellectual Property Office

 



Spodobał Ci się nasz artykuł? Podziel się nim ze znajomymi 👍


Do góry!